Jest kwadrans po jedenastej wieczorem (tak, dla mnie to wciąż jeszcze nie noc), samolot właśnie zatrzymał się na płycie lotniska w Poznaniu. Ze zniecierpliwieniem czekam aż steward otworzy drzwi i będę mógł rozpocząć mój krótki pobyt w rodzinnym mieście. Schodząc po schodach, pomimo późnej pory, wita mnie przyjemne ciepło.

To dla mnie bardzo miła odmiana po miesiącach spędzonych w deszczowej Danii. Już tylko autobusem do terminalu, z terminalu na taksówkę, a taksówką do hotelu, gawędząc trochę po drodze z kierowcą, by wreszcie położyć się i odpocząć przed następnym dniem. Nazajutrz mam zamiar wybrać się na niedługi spacer po Poznaniu, na który was zapraszam, by pokazać wam to miasto z trochę innej, mojej perspektywy.


Szklana fasada budynku Financial Centre. Mieniąca się w słońcu na niebiesko tafla szkła z elementami stalowymi. Dominujące pociągłe pionowe linie. Na pierwszym planie słup ogłoszeniowy.

Przechadzkę rozpoczynamy w centrum, tuż przy wieżowcu Poznań Financial Centre.

Wielka szklana tafla góruje nad okolicą. Widok na pewno przypadnie do gustu miłośnikom architektury i drapaczy chmur. Dla fotografów też niczego sobie.

Kryształowy gigant na szczęście nie przyćmiewa innego ważnego punktu na naszej trasie. Jest nim Stary Browar, połączenie centrum handlowego i galerii sztuki. Sama historia tego budynku od jego powstania, przez przebudowę do czasów współczesnych jest na tyle obszerna, że wystarczyłaby na osobną serię postów. To co muszę wam powiedzieć (a raczej napisać) to to, jak ten budynek wygląda!

W 1876 bracia Julius i Alfons Huggerowie wykupują nieruchomości przy ulicy Półwiejskiej i rozpoczynają budowę słynnych Browarów Huggera, które w 2003 roku staną się galerią handlową.

Wejście główne do Atrium Starego Browaru, widok od strony południowo-zachodniej. fasada wykonana z czerwonej cegły zwięczona na górze zaokrąglonym metalowym dachem z centralnym otworem w środku.

Pięknie skomponowana bryła z czerwonych cegieł i szkła, z odrobiną stali. Mottem przewodnim Starego Browaru jest 50 na 50, czyli 50 procent handlu i 50 procent sztuki. Jest to widoczne szczególnie wewnątrz, gdzie rzeźby, obrazy namalowane na drzwiach wind i instalacje artystyczne wykonane ze starych maszyn browarniczych sąsiadują ze sklepami i butikami. We wnętrzu znajduje się także luksusowy i zarazem dość nietypowy hotel, w którym każdy pokój jest całkowicie indywidualnie zaprojektowany. Ale nie marnujmy czasu, chodźmy dalej.


TRAMWAJ ZWANY KAWIARNIĄ

Ze Starego Browaru wychodzimy na deptak (ul. Półwiejska, ale mało kto używa tej nazwy) i tymże deptakiem dochodzimy do kolejnej ciekawej atrakcji Poznania, czyli do Caffe Bimba. Bimba, czyli w gwarze poznańskiej tramwaj, w tym konkretnym przypadku zabytkowy i przerobiony na kawiarnię. Ciekawy pomysł prawda? Swoją drogą w Poznaniu jest jeszcze jedna taka kawiarnia.

Świetne miejsce na popołudniowy relaks, albo randkę. Ze swojej strony mogę polecić kawę po irlandzku.

Zostawiamy za sobą tramwaj i ruszamy dalej. Idziemy deptakiem, mijając sklepiki i lombardy. Przechodzimy obok Kupca Poznańskiego i wchodzimy w usianą restauracjami ulicę Wrocławską. Roi się tu też od barów i pubów. To tutaj kwitnie nocne życie miasta i to tutaj polecam wam przyjść po 22.


KOZIOŁKI I TE „ŚMIESZNE, KOLOROWE DOMKI”

Mijamy restauracyjne ogródki i wchodzimy na Stary Rynek. Centralna część miasta i punkt obowiązkowy dla turystów odwiedzających Poznań. Na samym jego środku stoi renesansowy Ratusz, który góruje nad pozostałymi zabytkowymi budynkami. O godzinie 12, w samo południe na wieże ratuszową wychodzą słynne Koziołki i trykają się dwanaście razy. Towarzyszy temu tłum liczący każde tryknięcie na głos, oczywiście każdy w swoim języku. A można ich tu usłyszeć całkiem sporo od niemieckiego, przez angielski, a na mandaryńskim kończąc. Co zabawne, w tłumie podziwiającym Koziołki trudno znaleźć poznaniaków. Jednak Stary Rynek nie kończy się na samym ratuszu.

Renesansowy Ratusz stojący na środku poznańskiego Starego Rynku. Po jego lewej stronie kolorowe domki budnicze. Po bruku w cieniu ratusza przechadzają się turyści

Pospacerujmy trochę i przyglądnijmy się kolorowym domkom budniczym, kamienicom z pięknymi zdobieniami i fontannom. Nie będę wam tu przepisywał faktów z przewodnika, bo takich jest pełno w internecie. Chcę was po prostu zachęcić, abyście trochę zwolnili i się porozglądali i popodziwiali. Nikt was przecież nie goni.


JAK BAŃKA MYDLANA

Spacerując tak dookoła (i fotografując rzecz jasna) napotkałem dość ciekawą personę, a mianowicie Bańkomistrza Dominika. Właśnie tak mi się przedstawił i faktycznie bańki robił po mistrzowsku. Rozmawiałem z nim dobre dwadzieścia minut na różne tematy, o których nie będę się tu rozpisywał, bo pewnie was to nie interesuje, ale gawędziło się całkiem miło. I właśnie takie momenty, podczas zwiedzania lubię i dla takich momentów warto zwolnić w całej tej bieganinie.

Przy okazji chciałem was zaprosić na stronę prowadzoną przez Bańkomistrza Roots Reggae Music JAH LOVE Positive Soul Selekta
P.S. to nie żadna reklama, robię to bo ten facet to całkiem równy gość.

Na zdjęciu widać uśmiechniętego mężczyznę w kapeluszu, który puszcza bańki mydlane. w tle zabytkowe kamieniczki otaczające Stary Rynek w Poznaniu z restauracyjnymi ogródkami

Po pożegnaniu Bańkomistrza wchodzimy w ulicę Paderewskiego i kierujemy się w stronę placu Wolności, mijając z prawej Pomnik 15. Pułku Ułanów Poznańskich, a z lewej boczną ścianę Hotelu Bazar. Tego samego z którego przemawiał do poznaniaków Ignacy Jan Paderewski w 1918 roku. Ulica otwiera się na przestrzeń mieszczącą wspomniany wyżej plac i Fontannę Wolności. Co do niej to opinie są różne, ale to wam pozostawiam jej ocenę.

Fontanna Wolności W Poznaniu, na placu Wolności. W tle Hotel Bazar.

Z tego miejsca widać także Bibliotekę Raczyńskich i frontową ścianę Hotelu Bazar. Jest tam też okno, z którego została wygłoszona przemowa, która była iskrą do Powstania Wielkopolskiego. Jest to bardzo szczególne miejsce dla wszystkich Wielkopolan, przy którym można poczuć ducha tamtych czasów.

W pobliżu znajduję się też coś dla tych którzy lubią trochę sztuki. W Muzeum Narodowym w Poznaniu podziwiać możemy prace takich artystów jak Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, a także Jan Matejko. Jest też tam mój jeden z ulubionych obrazów, Plaża w Pourville autorstwa Claude’a Moneta.

Jak już nacieszyliśmy oko dziełami sztuki to przydałoby się zadbać także o podniebienie. W końcu, po takim spacerze każdy może zgłodnieć. Ja, będąc w Poznaniu zawsze odwiedzam moją ulubioną naleśnikarnię Manekin. Jest to mój punkt obowiązkowy, którego nigdy sobie nie odmawiam. I nie przesadzę mówiąc, że to miejsce jest genialne. Genialne kulinarnie, genialne pod względem wystroju. Perfekcyjne miejsce, by przy naleśniku z wołowiną zakończyć spacer po Poznaniu.

Mam nadzieję, że podobał wam się on tak jak mnie i, że postanowicie tu przyjechać spróbować samemu klimatu tego miasta.


INTERESUJE CIĘ POLSKA?
ZOBACZ RÓWNIEŻ:


60 NIEZWYKŁYCH RZECZY, KTÓRE MUSISZ ZROBIĆ I ZOBACZYĆ W POLSCE
32 MIEJSCA, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ BĘDĄC W ŁODZI
3 DNI W KARPACZU ZA MNIEJ NIŻ 200 ZŁOTYCH. JAK TO ZAPLANOWAĆ?
WEEKEND W POZNANIU ZA 140 ZŁOTYCH. JAK TO ZAPLANOWAĆ?


Może również Ci się spodoba

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *